Dom wyrosły z otoczenia
Dom na wybrzeżu wygląda, jakby był tam zawsze, stworzony z materiałów dostępnych na miejscu. Kamienne ściany i drewniane nawisy dają wrażenie mocnego osadzenia w gruncie. Budowa domu w takim miejscu to nie tylko kwestie estetyczne. Pod uwagę trzeba brać wszelkie aspekty techniczne i niekorzystne otoczenie, w tym silne wiatry.
Klientem architektów był Todd Chaffe, inwestor z doświadczeniem, który wcześniej zbudował już pięć domów. Doskonale rozumiał więc cały proces i entuzjastycznie podchodził do proponowanych rozwiązań. Zgodnie z wizją właściciela, budynek miał być nowoczesny, ale nie zimny. Z rezerwą odnosił się do modnych współcześnie technologii. Podstawą miały być materiały organiczne, ale dobrane w taki sposób, by jak najlepiej służyć mieszkańcom. Przestrzeń musiała zostać dostosowana do potrzeb pięcioosobowej rodziny, w tym trójki dzieci.
Właściciel stawiał na kontakt z naturą poprzez wykorzystanie jak najwięcej otwartych przestrzeni na zewnątrz domu. Jego marzeniem był dziedziniec dostępny od strony kuchni i jadalni, który jednocześnie zostałby solidnie osłonięty od wiatrów. Istotna była także prywatność, z uwagi na silnie rozbudowywaną infrastrukturę na wyspie.
Rozwiązaniem tych potrzeb stał się dom w kształcie litery C z dziedzińcem pośrodku. Ściany wykonano z kamienia utwardzonego zaprawą oraz betonu. Jednak aby zminimalizować industrialny wygląd tego materiału, zdecydowano się na ich pomalowanie, aby nadać im ciepły odcień ziemi. Następnie ściany były piaskowane. Elementem, który miał za zadanie przełamanie ciężaru konstrukcji, jest rozbudowana roślinność. Rytmiczny charakter nasadzeń otoczonych piaskiem i kamieniami dostosowano do zwiększonych wymagań okolicy. Zielone tekstury musiały być odporne na suszę. Roślinność stanowi również naturalną barierę ochronną.
Harmonijne wnętrze
Dom ma niewątpliwie monolityczny charakter. We wnętrzu postarano się nieco przełamać jego gabaryty, poprzez wykorzystanie naprawdę sporej ilości drewna. Czerwony cedr tworzy sufit idealnie osłaniający przed nadmiernym słońcem. We wnętrzu zastosowano także drewniane ekrany, których zadaniem jest dzielenie przestrzeni i gra świateł. Posiadłość ma sześć sypialni, ale wszystkie pokoje są równorzędne. Jedno pomieszczenie gładko przechodzi w kolejne.
Umeblowanie wnętrza składa się z najlepszych projektów od Christiana Liaigre, Holly Hunt, Alison Berger i Bermana Rosettiego. Ekskluzywność stapia się z doskonałą jakością użytych materiałów, tworząc dobrze brzmiącą całość. Nie ma w nim wielu dzieł sztuki, by nie odwracać uwagi od zapierającego dech w piersiach widoku na zatokę. Wystrój jest więc minimalistyczny, z małą liczbą lamp i dodatków.
Inwestor współpracował z architektami na każdym etapie realizacji projektu. Efektem tego jest doskonałe połączenie świetnego designu i funkcji użytkowych. Pomieszczenia są dostosowane do realnych potrzeb dużej rodziny, zamiast tylko spełniać wizję i ambicje projektantów. To dom wczepiony w zatokę Richardson Bay, w którym po prostu dobrze się mieszka.